Jeszcze kilka lat temu idea noszenia w kieszeni spodni pełnowymiarowego tabletu wydawała się scenariuszem rodem z filmów science-fiction. Dziś, wraz z oficjalną zapowiedzią Samsunga Galaxy Z TriFold, fikcja staje się technologiczną rzeczywistością. Koreański gigant po raz kolejny przesuwa granice tego, co mobilne, prezentując urządzenie, które składa się nie raz, a dwa razy, tworząc zupełnie nową kategorię sprzętu dla najbardziej wymagających użytkowników.
Rewolucja w formacie harmonijki
Najnowsze dziecko Samsunga to prawdziwy majstersztyk inżynierii. Po całkowitym rozłożeniu użytkownik otrzymuje do dyspozycji gigantyczny, 10-calowy ekran, który w niczym nie ustępuje klasycznym tabletom. To przestrzeń robocza, która pozwala na swobodną edycję dokumentów, oglądanie filmów w kinowej jakości czy zaawansowaną obróbkę zdjęć bez konieczności mrużenia oczu. Co jednak najważniejsze, po złożeniu urządzenie zachowuje zaskakującą smukłość. Dzięki nowatorskiej konstrukcji zawiasów i zastosowaniu ultracienkich materiałów, złożony smartfon ma grubość porównywalną do standardowych telefonów w etui. To właśnie ta uniwersalność – transformacja z kompaktowego urządzenia w potężne centrum multimedialne – stanowi o jego sile.

Wydajność, która nie bierze jeńców
Pod maską tego futurystycznego gadżetu drzemie potwór wydajności. Sercem Galaxy Z TriFold jest najnowszy procesor Snapdragon 8 Elite, wspierany przez potężną dawkę pamięci RAM. Taka konfiguracja gwarantuje, że multitasking wchodzi na zupełnie nowy poziom. Możliwość uruchomienia trzech pełnowymiarowych aplikacji obok siebie to dla wielu cyfrowych nomadów spełnienie marzeń. Dodatkowo, Samsung zaimplementował w tym modelu tryb DeX działający samodzielnie, co w praktyce oznacza, że w podróży biznesowej możesz zostawić laptopa w domu. Bateria o pojemności 5600 mAh, mimo konieczności zasilania tak dużej powierzchni ekranu, została zoptymalizowana tak, by wytrzymać intensywny dzień pracy, a szybkie ładowanie 45W pozwoli błyskawicznie uzupełnić energię w biegu.

Kiedy w Polsce i ile to będzie kosztować?
Entuzjazm studzi nieco kwestia dostępności i ceny. Premiera rynkowa w Korei Południowej zaplanowana jest na 12 grudnia 2025 roku, natomiast polscy fani nowinek będą musieli uzbroić się w cierpliwość. Europejski debiut spodziewany jest najwcześniej w pierwszym kwartale 2026 roku. Cena, jak przystało na tak innowacyjny sprzęt, może przyprawić o zawrót głowy.
Przeliczając bezpośrednio z koreańskich wonów, musimy przygotować się na wydatek rzędu 9000 złotych, a po doliczeniu polskich podatków kwota ta może niebezpiecznie zbliżyć się do magicznej granicy 10 tysięcy złotych. To cena, za którą można kupić samochód używany lub topowego laptopa, jednak za możliwość posiadania przyszłości w kieszeni zawsze płaciło się „podatek od nowości”.

