Balenciaga Zero Shoe – minimalistyczne, niemal gołe obuwie, które wzbudza skrajne reakcje. Wyposażone w ultralekką piankę EVA, mają nawiązywać do naturalnego chodzenia boso, jednocześnie zapewniając funkcjonalność. Jednak najwięcej kontrowersji budzi ich cena – ok. 5 000 USD za parę.
Co sprawia, że Zero Shoe są wyjątkowe?
- Superlekka konstrukcja: wykonane z pianki EVA, dzięki której ważą niemal nic – Balenciaga określa to jako „barfoot feel”.
- Minimalistyczny design: brak tradycyjnej cholewki, zabezpieczenie dużego palca oraz stabilizująca forma – przypominają sandały bez paseczków.
- Zdrowotny aspekt: według marki poprawiają „zdrowie stóp” i wentylację .
Reakcje mediów i użytkowników
Redakcja „Vogue” sprawdziła, że noszenie ich na co dzień… działa – choć bywa to wyzwanie: słońce mile widziane, kałuże – już nie. Autorka zauważa, że buty dobrze trzymają stopę, ale to zdecydowanie nie są wybory dla osób ceniących klasyczne obuwie.
Z kolei w Polsce media określają cenę jako „niemożliwą do zaakceptowania” – 5 000 USD to równowartość miesięcznej pensji wielu Polaków.
Polskie komentarze: zdrowie stóp kontra koszt
Według raportów, tylko 2 % sprzedanych butów to modele zdrowotne – zaś średnie polskie buty zdrowotne kosztują 200–300 zł.
W kontekście takiej skali cena Zero Shoe wydaje się wręcz absurdalna. Eksperci wskazują, że jeśli Balenciaga miała na celu rewolucję na rynku obuwniczym – bariera cenowa może być głównym hamulcem tego ruchu.
Czy warto inwestować w „boso-fashion”?
- Kto to kupi?
Luxury-niciarze i fashioniści, szukający ekstrawagancji i wyjątkowości. - Alternatywy budżetowe
Już pojawiły się podróbki z Azji – oferujące podobny wygląd za ułamek ceny. Jednak czy spełnią obietnice Balenciagi w kwestii zdrowia i jakości? - Trend nadchodzi?
Zero Shoe może zwiastować trend „nagiego” obuwia: minimalistyczne, lekkie, zdrowotne – ale dopóki nie pojawią się przystępne cenowo warianty, pozostanie niszą elite-fashion.
Balenciaga Zero Shoe to nie tylko dodatek – to manifest minimalistycznej mody i egzotyczny eksperyment. Dla niektórych – innowacja w zdrowiu stóp i lekkim lifestyle. Dla większości – ekstrawagancki gadżet, który kosztuje tyle, co… solidna uprzywilejowana pensja.
Daj znać w komentarzu: czy za 5 000 USD warto mieć na sobie niewiele wygodnego piasku?